Motto: "Pierdol bąka a on brzdąka" - ciocia Wiesia

Stłucz pan termometr, czyli jak utrzymać rating

http://www.forbes.pl/stlucz-pan-termometr-czyli-jak-utrzymac-rating,artykuly,204559,1,1.html#

Minister Finansów prosi Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by milczał, bo jego wypowiedzi mogą jakoby zaszkodzić ocenie polskiej gospodarki.


Agencja Moody’s, jedna z trzech najważniejszych agencji ratingowych, zapowiedziała, że 13 maja ogłosi nową ocenę wiarygodności kredytowej państwa polskiego. Pisze, że: „Polska stoi w obliczu podwyższonego ryzyka politycznego w rezultacie jej kryzysu konstytucyjnego”. A już w styczniu, zaraz po tym jak rating obniżyła nam agencja Standard & Poor’s, groziła, że może zrobić to samo.
Jak reaguje polski rząd? Otóż polski rząd, piórem Ministra Finansów, Pawła Szałamachy, prosi Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by ten zamilkł na 10 dni, dopóki Moody’s się nie wypowie. Pan Minister najwyraźniej uważa, że jak Prezes Rzepliński się schowa, to analitycy Moody’s nie dowiedzą się, że w Polsce, do niedawna prymusie rynków finansowych i salonów politycznych, nastąpił czas braku pewności stabilnego prawa. I w rezultacie obniżyła się wiarygodność Polski jako dłużnika.
Wyjaśnijmy tu, że nasze państwo, jak zdecydowana większość krajów świata, musi pożyczać pieniądze, ponieważ, podobnie jak inni, więcej wydaje niż zarabia. Pożycza więc na rynkach finansowych, dając w zamian obligacje. Rynki finansowe czyli inwestorzy czyli najczęściej fundusze, reprezentujące osoby prywatne lub przedsiębiorstwa, potrzebują dla oceny ryzyka związanego z takim pożyczaniem, opinii niezależnych firm. Tę funkcję pełnią właśnie agencje ratingowe. Rynki słuchają ich jak wyroczni i jak rating spada, to żądają za obligacje wyższego oprocentowania, mniej chętnie inwestują bezpośrednio w lokalne biznesy albo pozbywają się lokalnej waluty, obniżając jej kurs. To nas nieuchronnie czeka jeśli Moody’s zrobi 13 maja to, co zapowiedział.
Agencje ratingowe, kiedy oceniają wiarygodność państw, biorą pod uwagę na równi sytuację gospodarczą jak i ryzyka polityczne. Nasza sytuacja gospodarcza póki co nie budzi niepokoju, ale świat widzi rosnące ryzyka polityczne, bo trudno nie zauważyć  bezprecedensowego podjęcia procedury kontrolnej w Komisji Europejskiej i miażdżącej dla Polski opinii Komisji Weneckiej.

Rząd nie próbuje już udawać, jak zrobił to po styczniowym obniżeniu ratingu przez  S&P, że to jakiś spisek, bo co polityka ma do gospodarki i że agencje ratingowe biorą udział w ataku rynków przeciw Polsce. Tym razem, wiedząc co się kroi i czym to grozi, postanowił stworzyć wrażenie, że za ewentualną obniżkę naszego ratingu odpowiada Profesor Andrzej Rzepliński, bo swoimi wypowiedziami „podnosi poziom sporu” w Polsce. Pan Minister Szałamacha zachowuje się jak lekarz, który uwierzył klasykowi, że najlepiej stłuc termometr, to obniży się temperatura. Temperatura sporu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz