„Klub Nowoczesna.pl, same staropolskie rodziny we władzach:
Petru, Lubnauer, Scheuring, Schmidt. Myślałem, że to Bundestag” - tak na Twitterze pisał Mariusz Muszyński,
kandydat PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Ten wpis był jeszcze łagodny.
"PiS ma nr 1. Bartoszewski nie chciał być chowany przez
innego prezydenta. Normalnie Bóg zaczyna uśmiechać się do Polaków" - to
komentarz Muszyńskiego, 51-letniego konstytucjonalisty, doktora habilitowanego,
wykładowcy dwóch warszawskich prywatnych uczelni, od dwóch tygodni zastępcy
przewodniczącego Trybunał Stanu, odnośnie do śmierci prof. Władysława
Bartoszewskiego. Bartoszewski wiosną poparł prezydenta Bronisława
Komorowskiego, mówiąc, że chce być przez niego pochowany. Zmarł 24 kwietnia,
dwa tygodnie przed pierwszą turą wyborów prezydenckich dni. - "Narobił
mnóstwo szkód Polsce, za niektóre rzeczy powinien siedzieć w więzieniu" -
to komentarz Muszyńskiego do otwartej we wrześniu wystawy poświęconej prof.
Bartoszewskiemu.
Muszyński ma prawo profesora nie znosić. W 2008 r.
Bartoszewski, który w rządzie PO-PSL był pełnomocnikiem ds. dialogu
międzynarodowego, z hukiem odwołał go z kuratorium niemieckiej fundacji Pamięć,
Odpowiedzialność i Przyszłość wypłacającej odszkodowania robotnikom
przymusowym. Tłumaczył to brakiem zaufania.
Wcześniej Muszyński był pełnomocnikiem pisowskiej szefowej
MSZ Anny Fotygi ds. stosunków polsko-niemieckich. Nominację dostał w grudniu
2006 r., gdy relacje Warszawy i Berlina były lodowate. Kilka miesięcy wcześniej
niszowy lewicowy dziennik wyśmiał w satyrze prezydenta Lecha Kaczyńskiego,
który po lekturze artykułu zerwał szczyt Trójkąta Weimarskiego. Polska
prokuratura przeciwko niemieckiemu autorowi wszczęła śledztwo. A w grudniu, tuż
przed nominacją Muszyńskiego, który wcześniej pracował w ambasadzie RP w
Berlinie, niemieccy wypędzeni złożyli pozwy przeciwko Polsce w Europejskim
Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, domagając się odszkodowań za utracone
majątki. Rząd PiS podejrzewał, że za całą sprawą stoi Berlin. Muszyński miał
utrzeć im nosa. - W resorcie nieustannie judził przeciwko Niemcom. Okazywał im
pogardę. Raz nie wyszedł m.in. na przywitanie swojej niemieckiej odpowiedniczce
prof. Gesine Schwann - mówi "Wyborczej" jeden z ówczesnych polskich
dyplomatów.
W 2007 r. z Warszawy do ambasady i konsulatów w Niemczech
Muszyński rozesłał tabele z poleceniem, by wypełnić je danymi Polaków
dyskryminowanych przez Niemców z powodu narodowości. - Miały być wypełnione w
taki sposób, by ich dane można było jak najszybciej przekazać mediom - opisuje
nasz rozmówca. Dziennikarze tabeli jednak nie zobaczyli. Akcja spaliła na
panewce, bo dyplomatom udało się wpisać ledwie kilka nazwisk.
Muszyński pozostał związany z PiS. Od 2011 r. z ramienia tej
partii zasiadał w Trybunale Stanu. Był m.in. członkiem komitetu naukowego
konferencji smoleńskich, podczas których przedstawiano rzekome dowody na to, że
10 kwietnia 2010 r. prezydencki tupolew został zniszczony w wyniku zamachu.
Miesiąc temu prezydent Andrzej Duda powołał go do Narodowej Rady Rozwoju. Był
też autorem ekspertyz prawnych, zwykle po myśli PiS.
Nie przebierając w słowach, komentował sytuację polityczną w
Polsce. Gdy w sierpniu jeden z prawicowych dziennikarzy pisał na Twitterze, że
Robert Biedroń, prezydent Słupska, z pomocą trenera "walczy o
sześciopak", odpowiedział: "Aż mnie kusi, żeby spytać, jak walczy o
inną część jego ciała... Hehe".
We wrześniu, cytując hydraulika, który coś naprawiał w jego
mieszkaniu, pisał, że "od 1990 r. w Polsce nie było większego bandyty i
szkodnika niż Donald Tusk".
"Najlepszy ubaw dzisiaj. Siemoniak wzywa Macierewicza
do debaty. Jest takie słowo polskie pasujące na odpowiedź: s....j" - w
taki sposób Muszyński podczas kampanii komentował zignorowany apel ministra
obrony Tomasza Siemoniaka do Antoniego Macierewicza.
"Czy słyszycie co pieprzy w TVP info nasza droga
premier Kopacz? Czy ona wie o czym mówi?" - pytał kilka dni przed
wyborami. Wcześniej wypominał Kopacz, że "ma kłopoty z myśleniem". Po
wyborach napisał, że "niedługo swoje miejsce pozna (Tomasz) Lis".
"Taki lajf" - dodał.
"Doświadczenie życiowe mówi mi, że Jadwiga Zagozda to
brak seksu i nadmiar alkoholu u kobiet w średnim wieku" - to jego opinia o
jednej z lokalnych działaczek PO, która naśmiewała się z Jarosława
Kaczyńskiego, twierdząc, że szydełkuje robiąc skarpety na zimę dla kolegów,
którzy "pójdą w skarpetach".
W innych tweetach życzył krytykującemu PiS prof. Wojciechowi
Sadurskiemu "proszków na obniżenie ciśnienia".
"Latanie członków Trybunału Konstytucyjnego to taki
nowy poziom jakości niezawisłości" - pisał 20 listopada, gdy zaczął się
spór o Trybunał. W innym wpisie zastanawiał się, czy można usunąć członków
Trybunału wybranych przez poprzedni Sejm pod pretekstem, że ich kadencja
jeszcze się nie zaczęła.
Tweetów nie można przeczytać w oryginale, bo Muszyński
skasował swój profil. Ale pozostały ich kopie. W internecie nic bowiem nie ginie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz